autor: Robert M. Wegner
moja ocena: 5/6
wydawnictwo: Powergraph
rok wydania: 2009
liczba stron: 576
"Opowieści z meekhańskiego pogranicza" to debiut książkowy polskiego autora- Roberta Wagnera. Nie wiedziałam zatem czego się spodziewać, ale po tylu pozytywnych recenzjach skusiłam się na własny (swoją drogą- pięknie wydany) egzemplarz i czym prędzej zagłębiłam się w świat, który stworzył autor. I uwierzcie- nie zawiodłam się...
Pierwsza "północna" część to kawałek dobrej fantastyki magii i miecza. Zawiera w sobie cztery opowiadania- cztery przygody jednej kompanii, ułożone chronologicznie, lekko ze sobą powiązanych, o czym dowiadujemy się dopiero na koniec. Choć o bohaterach wiemy niewiele, autor unika zapoznawania nas z ich historią, uczuciami czy myślami, to od razu budzą sympatię. Wegner potrafi przez 60 stron opisywać jedną bitwę i robi to w sposób, który czytelnika nie tylko nie nuży, ale wciąga, sprawia, że chce się aby trwało to jak najdłużej.
Druga część- "Południe"- jest już trochę inna. Przenosimy się z lodowatych, północnych gór, prosto w żar pustyni. Tę część również tworzą cztery opowiadania, tym razem już ściślej ze sobą powiązane. I tutaj najważniejszą rolę odgrywa walka, lecz już z perspektywy jednostki, a nie całej kompanii, honor i postępowanie według zasad oraz- co ważne- jest też miłość. I to nie jakiś tam wątek romantyczny, pełen rzewnych, wyciskających łzy z oczu scen. Miłość, która wymaga poświęceń i mająca tragiczne skutki.
Obie części, "Północ" i "Południe" splatają się nieco (bardzo nieco ;) ) w ostatnim opowiadaniu. Trochę się w nim wyjaśnia, ale wiele rzeczy pozostaje jeszcze w ukryciu czekając, mam nadzieję, w drugim tomie.
Spodziewałam się lekkiej, "szybkiej" lekturki, a otrzymałam dzieło. Tej książki nie czyta się jednym tchem. W zasadzie nie ma w niej przytłaczających opisów czy skomplikowanych dialogów, jednak wymaga skupienia i przemyślenia. Wegner stworzył własny świat od podstaw: z własną historią, polityką, religią, hierarchią społeczną. Dwa małe minusy książki: brak mapy (fabuła opiera się na wędrówkach z miejsca w miejsce, niekiedy pojawiają się opisy sytuacji politycznej Imperium, mapka byłaby bardzo pomocna) oraz może trochę mniejszy, za te skomplikowane imiona, których czasem nie sposób zapamiętać i trzeba wracać do poprzednich stron, aby sobie przypomnieć czy ten i ten to ten sam co kiedyś tam coś zrobił ;)
Mimo wszystko jednak polecam lekturę serdecznie. Również dla tych, którzy za zbiorami opowiadań nie przepadają (jak ja), bo mimo, że są to opowieści, to jednak połączone ze sobą i tworzące spójną całość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz