autorka: Katarzyna Berenika Miszczuk
moja ocena: 4/6
wydawnictwo: W.A.B.
rok wydania: 2010
liczba stron: 416
Zastanawialiście się kiedyś jak wygląda Niebo i Piekło? I czy gdyby dano Wam wybór, gdzie chcecie trafić po śmierci, jaka była by Wasza decyzja? Niebo? W którym jest zimno, spokojnie i ... nudno? Czy Piekło, gdzie panuje klimat śródziemnomorski, zabawa i każdy robi to na co ma ochotę?
Wiktoria wybrała Piekło. Dostała piękny dom na morzem, moc, dzięki której może odwiedzać Ziemię i udawać przed żywymi, że żyje, uroczego konsultanta, który uprzyjemnia jej czas. Jednak sprawa własnego zgonu nie daje jej spokoju. Okazuje się bowiem, że jej śmierć nie była przypadkowa, że psychopata, który ją zamordował był tylko pionkiem w grze, a sama Wiktoria nie jest takim zwykłym człowiekiem.
Zapowiadało się naprawdę nieźle: bohaterowie diabły (anioły też się znajdą), intryga, romans, wątek kryminalny. No cóż, wszystko jednak, za przeproszeniem, trochę zalatuje "Zmierzchem": Wiki to przeciętnej urody niezdara, za którą lata dwóch super przystojnych mężczyzn: jeden pociągający diabeł, drugi to intrygujący i również nie taki zwykły śmiertelnik. O ile samo to podobieństwo nie przeszkadzałoby mi za bardzo, o tyle już samo zachowanie Wiktorii, gdy w grę wchodził Piotruś było bardzo irytujące. Momentami (dość częstymi) czułam się jakbym czytała pamiętnik dwunastolatki (jaki on śliczny, jaki cudowny; dlaczego nie zwraca na mnie uwagi, przecież tak ładnie się ubrałam; tylko raz spojrzał; w zasadzie to nic o nim nie wiem, jest taki skryty; chyba go kocham). Sam pomysł na książkę jest bardzo ciekawy, wciągnięcie w akcję różnych postaci historycznych oraz słynnych miejsc i zabytków również uważam za świetne posunięcie. Gdyby wyciąć wszystkie te fragmenty dotyczące Piotrusia wyszłaby całkiem przyjemna, pełna humoru lektura.
Podsumowując: książka ma potencjał, jest wciągająca i lekko napisana, ale całe to piotrusiowanie bardzo obniża jej walory. Mam nadzieję, że w następnej części miłość do Piotrusia zniknie tak szybko jak się pojawiła, może być i po pijaku na balkonie w trakcie imprezy.
Nazywanie Piotra Piotrusiem rzeczywiście potrafiło doprowadzić do szału :D Całość bardzo mi się podobała, bo jest dość nietypowa jak na polska autorkę - i chyba głównie za to ma u mnie tak wielki plus, bo do tej pory wszystko polskie, co czytałam, było niezbyt interesujące :)
OdpowiedzUsuń