moja ocena: 4/6
wydawnictwo: Nasza Księgarnia
rok wydania: 2011
liczba stron: 403
Czasem po przeczytaniu jakiejś książki nie potrafię napisać
o niej nic konstruktywnego. Dzieje się tak, gdy powieść pochłaniam jednym tchem
i skupiam się wyłącznie na fabule, na tym co stanie się za moment i czy tego
właśnie oczekiwałam. Z jednej strony świadczy to o samej książce- z pewnością
jest ciekawa i trudno się od niej oderwać, z drugiej natomiast takie
stwierdzenia nikogo do przeczytania nie zachęcą.
Postawmy więc sprawę jasno- jest to kolejna pozycja z
gatunku paranormal romance z udziałem wampirów. Rozpoczyna się tradycyjnie: on,
Lucjusz- nowy, tajemniczy uczeń z wymiany, ona, Jessica- zwykła amerykańska
nastolatka. Ale co dziwne- Lucek wcale nie ukrywa przed Jess, że jest wampirzym
księciem. Mało tego- ten arogancki, zarozumiały i zadufany w sobie
obcokrajowiec, już przy pierwszym spotkaniu śmie twierdzić, że ona także należy
do jego rasy (a nie ma kłów, bo kobiety przechodzą transformację dopiero po
ugryzieniu) i o zgrozo- jest jego królewską narzeczoną. Jess po usłyszeniu tych
rewelacyjnych wieści robi to, co przystało księżniczce i … prawie nadziewa
przyszłego męża na widły. Od tej pory uganianie się jednego za drugim i
udowadnianie istnienia wampirów to będą główne motywy książki, choć nie jedyne
i nie najważniejsze.
Jessica Packwood- narratorka i główna bohaterka jest
postacią, której nie mogę do końca rozgryźć, ani polubić. Jess jest
spadkobierczynią jednego z największych rumuńskich wampirzych rodów wychowaną w
Stanach. Zderzenie dwóch światów w jej osobie skutkuje nieobliczalnością jej
zachowania: niekiedy postępuje mądrze i dojrzale, innym razem wychodzi z niej nieznośna
nastolatka. Jest dziewczyną inteligentną, upartą i wrażliwą, ale jakichś
większych emocji we mnie nie wzbudziła.
Moim ulubionym bohaterem jest natomiast Lucjusz- jest
księciem i zachowuje się tak, jak na księcia przystało- jest zarozumiały,
sarkastyczny i honorowy. Innych traktuje z wyższością, ale też z nienaganną
kulturą. Nie brakuje mu przy tym poczucia humoru i rycerskości. Jednym słowem
taki książe na czarnym koniu, tylko bardziej arogancki ;)
Co kilka rozdziałów możemy przeczytać list napisany przez
Lucjusza do swojego wuja, dzięki czemu mamy wgląd w jego sposób myślenia i
uczucia. Swoją drogą z tego wuja to też niezły ancymon i nieźle namiesza w
całej historii.
Jak już wspomniałam książkę czyta się zatrważająco szybko i
ciężko się od niej oderwać. Nie jest to literatura poważna, czy rozwijająca,
ale przyjemna lektura dla dziewcząt o romantycznym usposobieniu (nazwanie jej
kobiecą chyba byłoby przesadzone) oparta na motywie księcia z bajki w
połączeniu z wampirem. Dla sympatyczek paranormali będzie jak znalazł :)
*Znalazłam informacje o tym, że napisana jest już druga
część „Przyrzeczonych” i niestety Nasza Księgarnia w Polsce wydać jej nie zamierza.
Wielka szkoda, mam jednak nadzieję zdobyć jakoś wersję oryginalną i pomęczyć
się trochę z moim angielskim ;)