moja ocena: 4/6
wydawnictwo: Nasza Księgarnia
rok wydania: 2011
liczba stron: 483
Staram się unikać czytania książek z jednej serii ciągiem, aby nie mieć wrażenia przesytu. Są jednak takie lektury, które nie dają spokoju, siedzą gdzieś w umyśle i natrętnie szepczą: „tam, tam niedaleko na półce stoi kolejna część, weź ją i poznaj dalsze losy, zobaczysz że warto”. Ledwie kilka dni temu skończyłam czytać „Pocałunek cienia”, czyli trzecią część serii „Akademia wampirów”, a już mam za sobą czwartą i ubolewam, że na następną muszę czekać.
W „Przysiędze krwi” Rose opowiada nam o swojej podróży. Opuściła Akademię Władimira i udała się do Rosji, w poszukiwaniu Dymitra. Chce spełnić jego wolę z poprzedniego życia i go zabić. W międzyczasie poznaje wiele interesujących osób, przeżywa ciężkie chwile i ciekawe przygody, a od czasu do czasu zagląda do Lissy. Dzięki temu w miarę na bieżąco dowiadujemy się co słychać w Montanie, a tam sprawy wcale nie układają się kolorowo.
Nie ukrywam, że spotkanie Rose i Dymitra było chyba najbardziej wyczekiwanym przeze mnie momentem. Nie wątpiłam, że do niego dojdzie, ale zastanawiało mnie jak się ono potoczy i kim stał się strażnik. Rzeczywistość mnie zaskoczyła. Pozytywnie. Tak samo jak zakończenie.
„Przysięga krwi” różni się od poprzednich tomów. Akcja powieści nie dzieje się już w Akademii, którą znamy. Wraz z Rose przenosimy się w obce otoczenie, poznajemy zupełnie nowych ludzi, inne zasady, dowiadujemy się ciekawych rzeczy o świecie dampirów i morojów. O dziwo, zdana jedynie na siebie, Rose już nie wydaje się dziecinna i irytująca, a zaczyna zachowywać się odpowiedzialnie (nie wierzyłam, że to napiszę ;). Jej wywody myślowe przestają męczyć, choć nadal jest ich mnóstwo („zaleta” narracji pierwszoosobowej).
Im dłużej myślę o tej książce, tym więcej szacunku mam dla autorki. Poprzednio już wspomniałam, że cieszy mnie, iż nie waha się brutalnie traktować bohaterów. Tym razem uderzyło mnie jak dokładnie obmyśliła całą historię. Kiedyś uważałam, że każda część będzie o czymś innym, inne przygody, przejściowi bohaterowie. Dziś już wiem, że cała seria to jedna wielka historia- każdy bohater ma w niej swoje miejsce i zadanie do spełnienia, każda przygoda jest konsekwencją poprzedniej i przyczyną następnej. Dzięki temu tak trudno jest doczekać kolejnej części.
Chcąc podsumować „Przysięgę krwi” muszę stwierdzić, że jest lepsza niż poprzednie części. Nie pod względem kunsztu pisarki, a także nie z powodu Rose, z którą miałam na pieńku, ale dlatego, że ukazuje nam inny świat niż do tej pory. Taki powiew nowości w czymś co już dobrze znamy.
Moje opinie na temat poprzednich części serii "Akademia wampirów":
W tej części najbardziej podobała mi się rodzina Dimki. To w jaki sposób ona potraktowała Rose, przyjeła ja jak swoją córkę, poza tym wspomnienia o Dymitrze, pokazanie całkiem innego życia, które do tej pory znała tylko z jego opowieści. Mnie ta część bardzo urzekła :)
OdpowiedzUsuńTak tak, ten fragment w Bai też jest jednym z moich ulubionych. Polubiłam też Abe'a i pod koniec książki byłam w szoku ;)
OdpowiedzUsuńO tak, Abe też był świetny :) Już nie moge doczekać się kolejnej części! Ach, jeszcze trochę:)
OdpowiedzUsuń