niedziela, 10 kwietnia 2011

"Wilczy miot"

autor: S. Andrew Swann
moja ocena: 3/6
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
rok wydania: 2010
liczba stron: 382

Do przywidzenia było, że po modzie na wszelkiej maści wampiry musi przyjść czas na wilkołaki. I tu też autorzy mają duże pole do popisu, ponieważ wyobrażeń na temat tych istot jest wiele. Wilkołaczyca Swann’a jest oczywiście nadzwyczaj piękna i silna w ludzkiej formie, została wytresowana do zabijania pogan, całkowicie kontroluje swoją postać i nie jest zależna od księżyca, leczy się w ekspresowym tempie (wliczając odrastanie utraconych kończyn), srebro powstrzymuje przemianę w pół- wilka i zadaje rany, które trudno się goją. Autor postanowił umieścić fabułę swojej książki w czasach krucjat krzyżowych, chrystianizacji Prus i konfliktu cesarza Fryderyka II z papieżem Grzegorzem IX- wszystkie te elementy stanowią zarówno tło jak i przyczynę całej historii.
Lilię wraz z rodzeństwem znalazł w lesie, w legowisku demonicznego wilka, rycerz zakonu krzyżackiego. Została wytresowana do zabijania pogan, którzy nie chcieli przyjąć Chrystusa. Wpojono jej bezwzględne posłuszeństwo swojemu panu. Tylko że ów pan dostał pewnego dnia rozkaz zabicia bestii. Lilia uciekła więc ze swojego więzienia i - choć ciężko ranna- zdołała ukryć się w lesie gdzie znalazł ją Uldolf. Jak łatwo się domyślić rycerze zakonu nie spoczną póki nie znajdą potwora i głównie na tym opiera się cała akcja.
Książka podzielona jest na osiem części, w których rozgrywa się historia, poprzedzielanych interludiami, które stanowią retrospekcje z czasów dzieciństwa Lilii. Te wstawki oczywiście mają jakieś swoje funkcje budowania napięcia, wyjaśnienia postępowania bohaterów, czy inne takie. Jednak w książce, gdzie akcja i tak rozwija się bardzo powoli, a napięcie owszem- pojawia się, ale dopiero na ostatnich kilkudziesięciu stronach, takie przerywniki są niepotrzebne, rozpraszające i zniechęcające. Powodem żółwiego tempa z jakim historia płynie są niekończące się rozmyślania Lilii, Uldolfa i Erharda o przeszłości, o Bogu, o pochodzeniu, o tym kto jest dobry a kto zły i o tym co im tam tylko wpadło do głowy.
Sposób w jaki Swann prowadzi narrację również sprawia wrażenie, że chciał na siłę przedłużyć książkę- dzieli całość na drobne rozdzialiki, a w każdym przypomina co zdarzyło się w poprzednim, ale z punktu widzenia innego bohatera. W efekcie w jednym akapicie przeczytamy na przykład, że Uldolf znalazł Lilię nad strumieniem, nagą i ranną, a w następnym dowiemy się że Lilia leżała naga i ranna nad strumieniem, kiedy znalazł ją Uldolf. Oczywiście przy tej okazji autor zaznajomi nas z tym co oboje w tym czasie myśleli itd. W rzeczywistości powieść mogłaby mieć o połowę mniejszą objętość i wcale nie straciłaby przez to na wartości, być może wręcz przeciwnie.
„Wilczy miot” czyta się łatwo, ale też nie budzi szczególnych emocji, a po przeczytaniu niewiele zostaje w pamięci.
Trzeba jeszcze wspomnieć, że umieszczenie fabuły w realnym świecie, w trzynastym wieku, wymagało od autora wiele pracy i poświęcenia. Opisane zasady, tradycje, statuty zakonu krzyżackiego wiązały się z dogłębnymi studiami tekstów o tamtych czasach. Właśnie ten historyczny aspekt książki jest jej największym atutem i z tego względu sięgnęłabym po następny tom, gdyby tylko wpadł mi w ręce.

środa, 6 kwietnia 2011

"Konspiratorzy"

autorka: Shan Sa
moja ocena: 3/6 
wydawnictwo: MUZA SA
rok wydania: 2007
liczba stron: 222

Ayamei była na Placu Tiananmen, kiedy dokonywano tam masakry studentów. Była ich liderką. Zdołała jednak uciec przed wojskiem i po wielu trudach dotrzeć do Paryża, gdzie uzyskała status uchodźcy politycznego. Teraz żyje skromnie w kamiennicy przy Ogrodzie Luksemburskim, jest założycielką Stowarzyszenia Przyjaciół Demokracji w Chinach i jest samotna.
Johnatan Julian natomiast jest szpiegiem. Należy do organizacji- sekty Zielony Mandat, której ogólnym celem jest tropienie korupcji na wysokich szczeblach władzy. Wprowadził się do kamiennicy, w której mieszka Ayamei, a jego zadanie to uwieść i namówić do współpracy swoją sąsiadkę.
Książka podzielona jest na cztery części, z których każda ukazuje rzeczywistość z punktu widzenia różnych bohaterów. A ów punkt widzenia jest naprawdę odmienny.

Miłośnikom zawrotnej akcji, rozbudowanej fabuły i dialogów ta pozycja z pewnością nie przypadnie do gustu. Treść nie skupia się na tym co się dzieje na zewnątrz, lecz na tym co siedzi w środku, w głowach bohaterów; jest pełna przemyśleń, wspomnień i planowania nowych kłamstw. Gdzieś w tle pojawia się intryga polityczna, trochę historii życia bohaterów i opisów sytuacji Chin we współczesnym świecie. Całość, włączając barwny styl autorki, sprawia, że książki nie czyta się jednym tchem, niektóre sprawy trzeba przemyśleć, wczuć się w role bohaterów.

Po przeczytaniu tej lektury wyszukałam informację, że masakra na placu Tiananmen była punktem zwrotnym w życiu Shan Sa i wagę tego wydarzenia dla autorki widać wyraźnie w „Konspiratorach”. Po tym zdarzeniu, w wieku 18 lat, wyjechała z Chin i osiedliła się w Paryżu. Jej inna książka- „Brama Niebiańskiego Spokoju” również nawiązuje do postaci Ayamei, bohaterki spod Tiananmen (w rzeczywistości jedyną kobietą wśród liderów protestu była Chai Ling, która być może stanowiła dla autorki inspirację do stworzenia Ayamei).

sobota, 2 kwietnia 2011

"Żarna Niebios"

autorka: Maja Lidia Kossakowska
moja ocena: 6/6
wydawnictwo: Fabryka Słów
rok wydania: 2008
liczba stron: 509

Przygodę z twórczością M.L. Kossakowskiej rozpoczęłam od „Siewcy wiatru”, którą to powieścią zaskarbiła sobie moje dozgonne uwielbienie. Świat, który stworzyła zauroczył, bohaterowie wzbudzili żywe emocje, a fabuła pochłonęła mnie na dobre. Z zapałem i dużymi oczekiwaniami sięgałam po inne książki autorki i z każdą kolejną rósł mój zawód. „Zbieracz burz”- kontynuacja „Siewcy wiatru” nie miał już tej magii i duszy. „Czerń”, pierwszy tom z serii „Upiór południa” skutecznie zniechęciła mnie do lektury pozostałych części swoją eterycznością i mistycyzmem. „Więzy krwi” to zbiór opowiadań słabszych i lepszych, ale też nie wyróżniających się z tłumu. I wreszcie dorwałam w bibliotece „Żarna Niebios”. Już po kilku stronach mogłam śmiało powiedzieć, że znalazłam to czego szukałam…

„Żarna Niebios” to zbiór dziesięciu opowiadań, z których każde jest odrębne, ale łączy je miejsce i niekiedy bohaterowie. Wszystkie historie rozgrywają się w świecie oraz z udziałem postaci z „Siewcy wiatru” i opisują wydarzenia, które tam stanowiły jedynie wzmiankę, tło lub czyjeś wspomnienie. I tak spotykamy się z archaniołem Gabrielem i „jego bandą” i dowiadujemy się jak ciężko jest im ukrywać straszną tajemnicę, odkrywamy czemu Asmodeusz tak nienawidzi Lilith, poznajemy ciężką pracę aniołów stróżów i jeszcze cięższe życie aniołów- narkomanów.
Warto również wspomnieć, że ostatnie opowiadanie pt. „Beznogi tancerz” jest zarówno prologiem do „Siewcy wiatru” i przybliża nam historię Daimona, którego Pan powołał do specjalnej służby.
Ten zbiór jest uzupełnieniem całości. Zastanawiającym się nad kolejnością czytania anielskiej serii polecam jednak zacząć od „Żaren Niebios”, gdyż każde opowiadanie będzie miało wtedy smak nowości, pełnej niespodzianek i zwrotów. Styl autorki jest niezmienny: lekki i przystępny, obfity w barwne opisy i ciekawe dialogi, nieraz pełen sarkastycznego humoru.

Z radością stwierdzam, że „Żarna Niebios” to zbiór opowiadań na najwyższym poziomie, pani Kossakowska w najlepszym (obok „Siewcy…”) wydaniu. Cieszę się, że mogłam ponownie spotkać się z moimi ulubionymi bohaterami w tym pięknym, niekiedy brutalnym, ale pełnym magii i wiary świecie.