piątek, 23 września 2011

"Tae ekkejr!"

autorka: Eleonora Ratkiewicz
moja ocena: 4/6
wydawnictwo: Fabryka Słów
rok wydania: 2011
liczba stron: 358

Gdy tylko usłyszałam (lub przeczytałam jeśli wdawać się w szczegóły) o „Tae ekkejr!” stwierdziłam, że raczej po nią nie sięgnę. Powodem był tytuł. Wydał mi się… pretensjonalny, sztuczny, trochę pod publiczkę. Mimo to, pod wpływem impulsu, zgarnęłam tę książkę z biblioteki (może był spowodowany zdziwieniem, że w mojej wypożyczalni są jakieś nowości ;) ). Spodziewałam się niewymagającej, szybkiej lektury i wciągającej akcji. Teraz kiedy czytanie mam już za sobą, mogę stwierdzić, że trochę się pomyliłam. Także co do tytułu.

Właściwie ciężko jest pokrótce streścić fabułę „Tae ekkejr!” nie zdradzając szczegółów. Może dlatego, że samej akcji jest w niej niewiele i nie jest ona celem, a środkiem. A tym celem jest ukazanie początków przyjaźni między człowiekiem i elfem.
Kapryśny los skrzyżował drogi Lermetta- księcia Najlissu oraz Eneariego- młodego elfa z Doliny. Jego Wysokość nigdy wcześniej elfa na oczy nie widział, zna co prawda trochę ich język, ale zwyczajów nie zdążono go nauczyć. Eneari natomiast ludzi czasem widywał i darzy niegasnącym uwielbieniem, jako rasę wzniosłą i twórczą. Tych dwóch młodzieńców spotyka się w dość tragicznych okolicznościach. Są na siebie skazani przez najbliższy czas i starają się jakoś porozumieć, a sprawia to dosyć duże trudności. I żeby to chodziło o język! Nie. Elf mówi znakomicie po ludzku, a człowiek też sobie radzi z elfim. Problem leży głębiej, gdzieś na poziomie kultury, tradycji i obyczajów. Lermett nie ma pojęcia o zwyczajach elfów, usilnie stara się nie urazić towarzysza, a przy tym poznać jak najlepiej, Eneari zresztą ma podobne zamiary. Jednak ludzie i elfy bardzo się różnią i to co jeden będzie poczytywał za honor, drugiego niezmiernie obrazi. I na takim właśnie wzajemnym unikaniu nieporozumień płynie im wspólna wędrówka, która ma na celu wyjaśnienie pewnej nieprzyjemnej sprawy. Okaże się bowiem, że problem ten sięga głębiej niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Ale przynosi też wspaniałą korzyść- przyjaźń: głęboką, wymagającą poświęceń i dającą radość.

Eleonora Ratkiewicz w „Tae ekkejr!” skupiła się na przedstawieniu rasy elfów i ludzi, ich wzajemnych relacji, historii, różnic kulturowych, społecznych czy nawet językowych. Możemy się dowiedzieć chociażby jak długo żyją elfy, w jaki sposób się leczą, czy jakie stosunki prywatne i „służbowe” łączą parę królewską. Całość ubrała w przyjemny i zabawny styl nie pozbawiony momentów zadumy i refleksji.
Mimo że książka napisana jest lekkim piórem, czytało się ją opornie. Stosunkowo niewiele w niej akcji, trochę dialogów, za to dużo wspomnień, przemyśleń i powrotów do przeszłości. Autorka w najciekawszych momentach wplatała długie historie, legendy, opisy bitew, czy lat młodości bohaterów. Faktem jest, że one również były wartościowe i ciekawe, ale czasem też zbyt obszerne, za częste i źle umiejscowione. Za świetny pomysł natomiast uważam umieszczenie na końcu glosariusza, który wyjaśnia, a niekiedy rozwija niektóre terminy, legendy, wydarzenia i przybliża postacie jedynie wspomniane w tekście.

„Tae ekkejr!” to książka, którą ciężko sklasyfikować. Z jednej strony napisana jest lekko i z humorem, historia ciekawa, choć prosta, a bohaterowie budzą sympatię. Z drugiej strony dużo w niej historii i refleksji, które wydają się ważniejsze od akcji. „Tae ekkejr!” to pierwszy tom cyklu, więc należy się spodziewać, iż nie wszystko zostanie wyjaśnione. Mimo to, autorka nie postąpiła z czytelnikami zbyt okrutnie i zakończyła tę część w odpowiednim momencie.

Książkę polecam przede wszystkim miłośnikom elfów, gdyż poznawanie ich zwyczajów jest prawdziwą gratką.

4 komentarze:

  1. Już kiedyś słyszałam o tej książce i przyznam że wszystko mnie w niej zachęca. Zarówno tytuł, okładka jak i tematyka - naprawdę lubię takie klimaty. Jestem prawdziwą miłośniczką elfów, więc zwyczajnie musze po nią sięgnąć :)
    zapraszam do mnie na wygrywajkę!

    OdpowiedzUsuń
  2. To sięgaj i pisz, ciekawa jestem Twojej opinii :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam jeszcze o tej książce i muszę powiedzieć, że zainteresowałaś mnie swoją recenzją. Lubię książki fantastyczne i jak tylko znajdę chwile wolnego czasu , na pewno po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kupiłam tą książę już jakiś czas temu, ale jakoś nie mogę się zmusić, żeby ją przeczytać. Wydaje mi się po prostu nudna. Mimo to zamierzam kiedyś w końcu siąść na czterech literach i ją przeczytać :) Nie lubię się poddawać bez walki.

    OdpowiedzUsuń