poniedziałek, 23 listopada 2015

"Król Wron"- tom I

autor: Szymon Krug
moja ocena: 5/6
wydawnictwo: MadMoth Publishing
rok wydania: 2015
liczba stron: 363

Jedna, mało istotna decyzja może zmienić całe Twoje życie...
Jeden nieuważny krok może przynieść śmierć...
Jedna, przypadkiem napotkana osoba może zburzyć cały Twój świat...
I nagle stwierdzasz, że koszmar się dopiero zaczyna, a śmierć wcale nie byłaby taka zła...

Adam jest redaktorem niewielkiego wydawnictwa i lubi to co robi. Lubi też się dobrze zabawić i pewnej upojnej nocy po prostu wybiera złą drogę. W ciemnym zaułku spotyka istotę z piekła rodem i od tej chwili nic już nie jest takie samo. Wizyty nadprzyrodzonych istot, wędrówki po innych światach, przeżycie własnej (i nie tylko) śmierci... Wierzcie mi- pobyt w szpitalu psychiatrycznym to wakacje all inclusive w porównaniu do zdarzeń, które mają rozegrać się potem.

"Dużo złych rzeczy dzieje się, kiedy jesteśmy pijani."- tak rozpoczyna się cała historia. Jakie to prawdziwe... Z każdą przeczytaną stroną coraz bardziej zagłębiamy się w świat, gdzie w to co znamy i uważamy za normalne wkradają się elementy rodem z baśni i horroru. Gdzie zjawy polują na ludzi, wrony mówią, a autobus może zawieść do miasta, z którego nie można wrócić. Gdzie obok nas żyją istoty, których wolelibyśmy nigdy nie spotkać, a opuszczone domy nie są całkiem opuszczone. Gdzie śmierć czai się w cieniu, ma ogon i nie będzie nikogo oszczędzać. I wreszcie w świat gdzie można ot tak po prostu zabrać komuś duszę, choć wszyscy wiedzą, że to niemożliwe.

Adam, główny bohater, choć potrafi zaskoczyć jakimś błyskotliwym żartem, na ogół jest typem raczej zwykłym i mało interesującym. Obok niego występuje jednak cała plejada postaci niezwykłych i/lub nienormalnych (wliczając w to nie całkiem typowego psa). Nie zawsze są dobre, nie zawsze sprawiedliwe, ale zawsze charakterystyczne i intrygujące.
Akcja "Króla Wron" bardzo szybko mknie do przodu. Fabuła trzyma nas mocno i nie chce puścić, aż w końcu spostrzegamy, że jest już trzecia w nocy, a cienie wokół są jakoś bardziej czarne niż zazwyczaj... Wtedy grzecznie odkładamy książkę i staramy się zasnąć, ale światła na wszelki wypadek nie gasimy...
Od czasu do czasu autor wplata fragmenty opisujące dziwne sny lub psychodeliczne wizje głównego bohatera, które spowalniają całą akcję. Zdarzało się, że je omijałam, bo jest to coś czego po prostu w książkach nie lubię.

O tym, że książka powstała w ramach akcji crowdfundingowej słyszałam zanim po nią sięgnęłam. Spodziewałam się lektury wydanej na papierze wątpliwej jakości, małej czcionki lub przynajmniej kiepskiej grafiki, jednak miło się zaskoczyłam. Okładka bardzo ładna, karteczki bieluśkie i wcale nie przezroczyste, lupy do czytania też nie potrzebowałam. Jedyny mankament to brak korekty, który widać niemal na każdej stronie. Przecinki, kropki, literówki- no jest tego mnóstwo. Jednak jako, że jest to debiut zarówno autora jak i wydawnictwa MadMoth, można przymknąć na to oko i liczyć na poprawę. Mam nadzieję, że na drugi tom nie będzie trzeba długo czekać.


Dziękuję wydawnictwu MadMoth Publishing za udostępnienie książki do recenzji.

2 komentarze:

  1. Moim marzeniem też jest kiedyś wydać książkę:) mam całkiem ciekawe pomysły;p ze stylistyką trochę gorzej ale trzeba starać się:)
    Zaczynam Cię obserwować i zapraszam do mnie:)
    Recenzjonistycznie
    No Longer Nightmare

    OdpowiedzUsuń
  2. Marzenia czasem się spełniają :)

    OdpowiedzUsuń