środa, 18 stycznia 2012

"Kosogłos"

autorka: Suzanne Collins
moja ocena: 3/6
wydawnictwo: Media Rodzina
rok wydania: 2010
liczba stron: 372

Czasem zdarza się, że bardzo spodoba nam się pewna książka, czytamy następny tom i jest z nim już nieco gorzej, ale sięgamy też po kolejny, bo chcemy poznać zakończenie. I bywa, że przez ten ostatni tom tracimy dobrą opinię o całej serii. Tak właśnie się stało w moim przypadku po lekturze „Kosogłosa”. „Igrzyska śmierci” były świetne, „W pierścieniu ognia” nawet trzymało poziom, „Kosogłos” został napisany na siłę.
Katniss po dotarciu do Trzynastego Dystryktu jest w kiepskim stanie psychicznym. Jej myśli wciąż krążą wokół Peety więzionego w stolicy, codzienne życie zdyscyplinowanych mieszkańców Trzynastki jest wyjątkowo monotonne i pozbawione radości, a pozostanie twarzą rebelii krótko mówiąc wcale jej się nie uśmiecha. Szybko jednak zdaje sobie sprawę, że zgoda na rolę Kosogłosa to nie tylko odpowiedzialność, ale też okazja do postawienia kilku warunków. Prezydent Coin ma jednakże własne plany co do Katniss, a jej olbrzymia popularność wśród ludu wcale nie jest jej na rękę.
Cała akcja skupia się na przygotowaniach do powstania w Kapitolu, w czasie których Katniss próbuje odzyskać równowagę duchową- mocno nadszarpniętą przez Ćwierćwiecze Poskromienia i rozłąkę z Peetą. Tak się jednak składa, że wszystkie najciekawsze i najważniejsze wydarzenia odbywają się bez jej udziału (a to nasza narratorka traci przytomność, a to nie zabierają jej na akcję) i o wynikach dowiadujemy się po fakcie, ze skrótowych wyjaśnień innych bohaterów. Nawet problemy sercowe Katniss rozwiązują się tak jakoś bez dramatyzmu, a już na pewno romantyzmu, na które byliśmy przecież przygotowywani w poprzednich częściach.Wygląda to tak, jakby autorka nie miała pomysłu, czasu albo chęci na opisywanie zdarzeń, na które wszyscy czytelnicy bez wątpienia wyczekiwali z niecierpliwością. I tak dzieje się również z zakończeniem. Pomyśleć, że czekałam na nie ponad rok.
Kolejny poważny zarzut co do „Kosogłosa” dotyczy kreacji bohaterów. Większość postaci, które znaliśmy z poprzednich części zmieniła się tu o 180º. Katniss, Peeta, Gale, Prim- czułam się tak, jakby pod koniec jakiegoś filmu dokonano zmiany aktorów. I nawet na tym polu można dostrzec brak pomysłu autorki, gdyż nie wiedząc co zrobić z bohaterami albo ich uśmierca, albo robi z nich wariatów, którzy w razie potrzeby chwilowo dochodzą do siebie, by za chwilę powrócić do swojego świata.
Książka, tak jak jej poprzedniczki, nie jest pozbawiona przesłania. Ukazuje, że nawet dobro ma swoje złe strony i że ludzie w jego imię zdolni są do strasznych rzeczy.
W miarę wzrostu ilości przeczytanych stron moja przyjemność z lektury powoli słabła, a z czasem do przodu pchała mnie jedynie chęć poznania zakończenia. Książkę nadal czyta się łatwo i szybko, choć tak naprawdę przez większość czasu niewiele się w niej dzieje. Nie mam nic do zarzucenia stylowi autorki, językowi powieści, ani nawet sposobie narracji, ale bardzo zawiodłam się na treści.
Ponieważ dwa pierwsze tomy są jak najbardziej godne polecenia, to nie będę odradzać czytania trzeciego, ale radzę wcześniej obniżyć dla niego poprzeczkę.

15 komentarzy:

  1. O szkoda, bo Igrzyska Śmierci były boskie ;] Jednak i tak zapoznam się z pozostałymi częściami w wolnej chwili, ponieważ główna bohaterka skradła moje serce, a filmu nie mogę się już doczekać ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Za "Igrzyska śmierci" mam zamiar zabrać się od dawna, gdyż słyszam wiele dobrych opinii na temat tej serii. Będę musiała się przygotować na lekkie rozczarowanie przy trzeciej części

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam całą Trylogię i zgadzam się z Tobą, z każdym kolejnym tomem było gorzej. "Igrzyska śmierci" mnie zachwyciły, "W pierścieniu ognia" to była powtórka z rozrywki, a "Kosogłos" to już w ogóle na siłę trochę... a szkoda. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam żadnego tomu. tak niestety się zdarza, że pomysły słabną z każdymi następnymi częściami, szkoda, skoro pierwsze były takie świetne :) Sama chyba zrezygnuję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że czytasz "Melancholię sukuba". jestem ciekawa, jak ci się spodoba:) Ja zabieram się za ostatni tom serii. Ach, szkoda, że to koniec...

    OdpowiedzUsuń
  6. tetis- możesz przeczytać pierwszą część, bo jest tego warta, a zakończenie serii mogę Ci zdradzić, jeśli nie chcesz czytać następnych ;) Właśnie czytam "Melancholię sukuba", ale jakoś ciężko mi idzie. W końcu poszłam do pracy i gdy wracam jestem już taka padnięta, że nie mam ochoty nawet na czytanie. Mam nadzieję, że wkrótce się przyzwyczaję i znajdę czas na książki :)

    Karolino i Ignorance- czytajcie czytajcie, ciekawa jestem Waszych opinii

    Madlen- cieszę się, że się zgadzamy ;)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja nadal się waham i nie jestem do końca przekonana co do tej książki, coś mi się wydaje, że może mi się nie spodobać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się długo wahałam, ale pierwszą część, czyli "Igrzyska śmierci" mogę szczerze polecić. Później sama zdecydujesz czy chcesz czytać dalej :)

      Usuń
  8. Zgadzam się z opinią, że trzecia część była pisana na siłę. Z uwagi na to, że czytałam całą trylogię spory kawałek czasu temu to nie pamiętam do końca tej dziwnej "przemiany wewnętrznej" bohaterów.
    Romantyzmu rzeczywiście było brak i pragnę wierzyć, że był to zamysł autorki, a nie brak pomysłów.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cała trylogia już za mną i ogólnie mam pozytywne wrażenia, ale jednak bez szału czy jakichś większych "wow". A szkoda! Po licznych bardzo pochlebnych opiniach nastawiłam się na wyjątkową serię i niemałe doznania a całość okazała się po prostu ciekawa, ale na tym koniec. Jednak nie żałuję, że przeczytałam:).
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak znajdę trochę czasu i weny to z pewnością wezmę udział w tej zabawie. Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Może też przeczytam :) zapraszam na mojego bloga (nie o ksiazkach ale mysle ze również ciekawy )http://lesmotsontlepouvoir.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Bohaterowie w ostatniej części zmienili się i to bardzo, ale nie sądzę, że autorka nie miała pomysłu. Zmiana ich wynikała głównie z przeżyć po wcześniejszych igrzyskach, zmiana ich była w takim momencie konieczna. Niemożliwe jest to, aby te wydarzenia nie odcisnęły piętna w ich psychice.

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam nadzieje że ''Kosogłos'' choć trochę mnie zaciekawi

    OdpowiedzUsuń