czwartek, 17 grudnia 2015

Magia sprzątania

autorka: Marie Kondo
moja ocena: 3+/6
wydawnictwo: Muza
rok wydania: 2015
liczba stron: 224

Jak co roku- przychodzi grudzień, a wraz z nim temat przedświątecznych porządków. Tym razem postanowiłam poszukać wsparcia. Autorka obiecuje, że gdy tylko zastosuję jej metodę już nigdy nie będę miała bałaganu i w ogóle całe moje życie zmieni się na lepsze. I wiecie co? Ja jej wierzę. Wierzę, że jeśli znajdzie się ktoś, kto zastosuje się do wszystkich zasad metody "KonMari" to rzeczywiście odmieni swoje życie. Autorka poprzez sprzątanie uczy czytelnika podejmowania decyzji mając na względzie jedynie jego dobro. Sprzątanie zgodnie z tą metodą polega na eliminowaniu wszystkiego, co nie wywołuje uczucia szczęścia. A to co zostanie ma mieć swoje miejsce. Ot cała filozofia. Gdyby autorka na tym skończyła, dostałaby ode mnie lepszą ocenę.
Ale Marie Kondo idzie o krok dalej i przypisuje przedmiotom cechy ludzkie. Uważa, że każdy przedmiot ma duszę. W związku z tym wchodząc do domu powinniśmy się z nim przywitać, zapytać co słychać. Zdejmując skarpetki należy je przeprosić za szkodliwe warunki pracy, podziękować, że zechciały nie spadać ze stóp i po praniu broń Boże nie zwijać w kłębek, bo się stresują. Generalnie trzeba dużo dziękować, przede wszystkim jak się coś wyrzuca, bo wtedy się uwalnia jakaś energia, która wraca. No jak ktoś wierzy w takie rzeczy to pewnie u niego zadziała.
Ja swojego życia zmieniać nie chcę, więc rozmawiać z meblami nie zamierzam, ale eliminację swoich nadmiarowych dóbr przeprowadzić planuję w najbliższej przyszłości. Autorka opisuje w jakiej dokładnie kolejności takie sprzątanie najlepiej przeprowadzić. Podaje kilka cennych rad i trików dotyczących przechowywania rzeczy, sposobu układania czy zagospodarowania miejsca. Nie jest ich jednak zbyt dużo, większą część pracy ma wykonać nasza intuicja.
"Magia sprzątania" to ciekawa książka, która dla mnie ma znaczenie głównie motywacyjne, co przed Świętami jest szczególnie ważne.

niedziela, 13 grudnia 2015

Darmowe e-książki dla Blogerek



Lubicie ebooki?

Wydawnictwo Wymownia mając na celu wspieranie czytelnictwa,
rozdaje darmowe książki w formie elektronicznej.
Szczegóły na stronie:

Ja już się nie mogę doczekać pierwszej dostawy :)

Dawca

autorka: Lois Lowry
moja ocena: 4/6
wydawnictwo: Galeria Książki
rok wydania: 2014
liczba stron: 296

tom I cyklu "Dawca"

Równość. Zgodność. Jednakowość. Świat bez przemocy, cierpienia i niesprawiedliwości. Ale także życie bez barw, uczuć i możliwości wyborów. Człowiek się rodzi, dorasta w określonym tempie, uczy ściśle określonych zasad, podejmuje wybraną dla niego pracę, po czym zakłada "komórkę rodzinną" z przeznaczoną mu partnerką i otrzymuje wyselekcjonowane dzieci. Gdy przestaje być potrzebny społeczeństwu zostaje "zwalniany". Łatwo się domyślić co to dla niego oznacza. Każda czynność, rozmowa, porządek dnia odbywa się według określonych reguł. Nie ma miejsca na odmienność czy jakikolwiek wybór. Utopia. W takim państwie, każdy obywatel ma swoją rolę. Dla Jonasza, naszego głównego bohatera, przypadła posada Odbiorcy. Jedynej osoby, która dysponuje wspomnieniami z czasów, kiedy ludzie okazywali sobie miłość, czuli promienie słońca na skórze czy umierali w męczarniach. Jonasz w trakcie szkolenia poznaje i sam doświadcza uczuć, których inni nie umieją nawet nazwać. Chłopak jednak szybko odkrywa, że to idealne społeczeństwo, do którego należy, pozbawione jest człowieczeństwa, sensu istnienia. I oczywiście postanawia to zmienić...

Książka, mimo (a może właśnie dlatego) że przeznaczona jest dla młodzieży (główny bohater to niespełna dwunastolatek)- porusza bardzo ważne kwestie społeczne: krytykę odmienności, brak możliwości decydowania o czymkolwiek, poświęcenie jednostki dla dobra ogółu. Jest napisana bardzo przystępnym językiem i czyta się ją błyskawicznie, skłania jednak do refleksji.

Czy można stworzyć idealny świat bez żadnych wad? Czy selekcja obywateli i eliminacja tych o cechach odmiennych od reszty jest etyczna? Czy warto wyrzec się emocji, wszelkich uczuć dla dobra społeczeństwa? Odpowiedzi na te pytania wydają się oczywiste, ale w świetle ostatnich wydarzeń na świecie, doprawdy zaczynam się zastanawiać dokąd zmierza nasza cywilizacja.

wtorek, 8 grudnia 2015

Nomen Omen

autorka: Marta Kisiel
moja ocena: 4+/6
wydawnictwo: Uroboros
rok wydania: 2014
liczba stron: 336

To już moje drugie spotkanie z twórczością pani Marty Kisiel. Po ciepłym i przezabawnym "Dożywociu" przyszła kolej na elementy grozy przy zachowaniu dobrego humoru w "Nomen Omen".

Bohaterką książki jest Salomea Przygoda. "Z figury Rubens, z fryzury Tycjan, z gęby zaś, wypisz, wymaluj, Picasso." No cóż- niektórzy mają w życiu łatwiej, inni trudniej, a Salka stoi gdzieś na samym końcu tej kolejki. Na dodatek przez całe życie, oprócz swojego odbicia w lustrze, prześladuje ją Pech. Pech przez duże Pe. Dzień bez wywiniętego orła, nabitego guza, rozerwanej kiecki, czy innych bolesnych lub obciachowych zdarzeń- to dzień stracony. No i pomijając kwestie natury Natury i natury losowej, jest jeszcze rodzina... Rodziny się nie wybiera. Salka coś o tym wie. Dlatego gdy nadarza się okazja spakować manatki i resztki godności osobistej, wyprowadza się z rodzinnego domu do zbawiennego Wrocławia. Kto by przypuszczał, że wspaniała przyszłość jaka miała ją czekać z dala od zwariowanej familii, wcale nie będzie taka świetlana. Właściwie to będzie trochę mroczna. No... tak jakby całkiem czarna. Z upiorami, szeptami, papugami, grobami i starszymi paniami w gratisie.

Znakiem charakterystycznym autorki jest humor. Całe mnóstwo sarkastycznego humoru. I to nie takiego, co to się dyskretnie uśmiechamy pod nosem, ale takiego od którego wybuchamy śmiechem niezależnie od tego gdzie się znajdujemy. Tak było kiedyś w przypadku "Dożywocia" i tak jest teraz podczas czytania "Nomen Omen". W związku z tym tych książek absolutnie nie polecam do czytania w autobusach czy poczekalniach, jeśli nie chcecie, aby pozdrawiano Was pukaniem w czoło. Pod biurkiem w pracy też nie bardzo, bo niekontrolowany śmiech psuje element konspiracji.
Oprócz wspomnianej już, biednej Salki, w "Nomen Omen" znajdziemy jeszcze całe zastępy świetnych postaci, równie przerysowanych i równie zabawnych, jak na przykład Niedaś. Młodszy brat Salki- bystry jak woda w klozecie, wielbiciel gier komputerowych, przystojniak o gołębim sercu. Pani Matylda i Jadwiga- siostry identyczne z wyglądu, zupełnie różne w zachowaniu. Papuga o bardzo bogato rozwiniętym poczuciu sprawiedliwości. No długo by wymieniać.

Mimo mojego zachwytu nad postaciami i humorem, jak również ogólną sympatią do twórczości autorki, lektura tej książki już mnie trochę męczyła. Właściwie ciężko jest mi nawet stwierdzić dlaczego. Może od nadmiaru tego sarkazmu. Może należy sobie tę książkę, a zatem i humor w niej zawarty dawkować, a nie połykać w całości. A może po prostu oczekiwałam jakiejś konkretnej akcji, bardziej rozwiniętej fabuły, która tutaj, powiedzmy szczerze, dobrze się zapowiadała, tylko jakoś znikła w tłumie. Jednak na poprawę nastroju polecam jak najbardziej. W końcu śmiech to zdrowie- ja po lekturze, czuję się bardzo zdrowo :)