środa, 25 listopada 2015

Ekonomia gastronomia. Jedz lepiej i wydawaj mniej.

autorzy: Allegra McEvedy, Paul Merrett
moja ocena: 6/6
wydawnictwo: Nasza Księgarnia
rok wydania: 2012
liczba stron: 317

Ci co mnie znają, wiedzą doskonale, że uwielbiam gotować. Moja pasja do gotowania, w połączeniu z tą do książek owocuje tym, że na półce dosłownie mnożą mi się książki kucharskie i nie mam ich nigdy dość. Kocham je wszystkie, ale najbardziej cenię te, gdzie oprócz przepisów znajdę "coś extra", na przykład historię jakiegoś dania, wskazówkę szefa kuchni, czy porady dotyczące zdrowia. Tak, żeby w ostatecznym rozrachunku było co zjeść i co poczytać :)
Autorów "Ekonomii gastronomii" poznać można było w programie telewizyjnym o tym samym tytule. Mimo, że obejrzałam kiedyś kilka odcinków i mi się spodobały, lektura wersji papierowej bardziej trafiła w mój gust (jak na mola przystało). I żeby było śmiesznie- przepisy są tylko dodatkiem do tej książki kucharskiej. Najważniejsze jest to, co jest między nimi...

"Ekonomia gastronomia" to nie jest typowa książka kucharska. W moim odczuciu jest to cała filozofia poparta jedynie kilkoma przykładowymi przepisami ukazującymi od czego zacząć i jak to ma wyglądać. Autorzy starają się nauczyć czytelnika świadomego podejścia do gotowania, tak aby ten mógł zdrowo i smacznie zjeść jednocześnie oszczędzając czas, pieniądze i środowisko. Prowadzą nas przez całą drogę związaną z prowadzeniem kuchni: rozpoczynając od jej niezbędnego wyposażenia, poprzez planowanie posiłków, zakupy, zarządzanie czasem, kończąc na przepisach i poradach co zrobić z resztkami. Uczą dlaczego nie warto kupować produktów wysoko przetworzonych; przekonują, że w ekonomicznym gotowaniu nie chodzi o kupowanie jak najtańszych produktów wątpliwego pochodzenia. Wręcz przeciwnie. Autorzy nakłaniają nas do zaopatrywania się w możliwie najlepszej jakości składniki na jakie nas stać i wykorzystywanie ich w pełni.

Jeśli chodzi o przepisy, książka podzielona jest na kilka rozdziałów powiedziałabym- praktycznych. Nie znajdziemy w niej kategorii typu: zupy, mięsa, ryby, ciasta. Jeśli natomiast jesteśmy bardzo głodni i chcemy ugotować coś szybko, zaglądamy do rozdziału "Kolacje w środku tygodnia"; jeśli urządzamy spotkanie w gronie znajomych sięgamy do "Kolacje dla przyjaciół"; a jak już teściowa ma wpaść na obiad, to koniecznie korzystamy z kategorii "Restauracyjne dania w domu".
Moja ulubiona część książki to "Przepisy podstawowe", gdzie autorzy pokazują jak z jednego dania można przyrządzić trzy inne, albo z jednego, głównego składnika- trzy różne dania. Trzeba jednak pamiętać, że jest to książka napisana przez rodowitych Anglików, więc i dania będą typowo angielskie. Dużo tu składników mało u nas popularnych, jednak w dzisiejszych czasach nie stanowi to już dużego problemu.

Nie ukrywam, że w ostatnim czasie jest to jedna z moich ulubionych książek kucharskich z kolekcji. Za każdym razem znajduję w niej coś ciekawego.  Każdy przepis poprzedzony jest wstępem o pochodzeniu dania, wytłumaczeniem dlaczego znalazł się w książce. Jednym słowem jest tu wszystko to, co lubię najbardziej: coś do zjedzenia i do poczytania :)

poniedziałek, 23 listopada 2015

"Król Wron"- tom I

autor: Szymon Krug
moja ocena: 5/6
wydawnictwo: MadMoth Publishing
rok wydania: 2015
liczba stron: 363

Jedna, mało istotna decyzja może zmienić całe Twoje życie...
Jeden nieuważny krok może przynieść śmierć...
Jedna, przypadkiem napotkana osoba może zburzyć cały Twój świat...
I nagle stwierdzasz, że koszmar się dopiero zaczyna, a śmierć wcale nie byłaby taka zła...

Adam jest redaktorem niewielkiego wydawnictwa i lubi to co robi. Lubi też się dobrze zabawić i pewnej upojnej nocy po prostu wybiera złą drogę. W ciemnym zaułku spotyka istotę z piekła rodem i od tej chwili nic już nie jest takie samo. Wizyty nadprzyrodzonych istot, wędrówki po innych światach, przeżycie własnej (i nie tylko) śmierci... Wierzcie mi- pobyt w szpitalu psychiatrycznym to wakacje all inclusive w porównaniu do zdarzeń, które mają rozegrać się potem.

"Dużo złych rzeczy dzieje się, kiedy jesteśmy pijani."- tak rozpoczyna się cała historia. Jakie to prawdziwe... Z każdą przeczytaną stroną coraz bardziej zagłębiamy się w świat, gdzie w to co znamy i uważamy za normalne wkradają się elementy rodem z baśni i horroru. Gdzie zjawy polują na ludzi, wrony mówią, a autobus może zawieść do miasta, z którego nie można wrócić. Gdzie obok nas żyją istoty, których wolelibyśmy nigdy nie spotkać, a opuszczone domy nie są całkiem opuszczone. Gdzie śmierć czai się w cieniu, ma ogon i nie będzie nikogo oszczędzać. I wreszcie w świat gdzie można ot tak po prostu zabrać komuś duszę, choć wszyscy wiedzą, że to niemożliwe.

Adam, główny bohater, choć potrafi zaskoczyć jakimś błyskotliwym żartem, na ogół jest typem raczej zwykłym i mało interesującym. Obok niego występuje jednak cała plejada postaci niezwykłych i/lub nienormalnych (wliczając w to nie całkiem typowego psa). Nie zawsze są dobre, nie zawsze sprawiedliwe, ale zawsze charakterystyczne i intrygujące.
Akcja "Króla Wron" bardzo szybko mknie do przodu. Fabuła trzyma nas mocno i nie chce puścić, aż w końcu spostrzegamy, że jest już trzecia w nocy, a cienie wokół są jakoś bardziej czarne niż zazwyczaj... Wtedy grzecznie odkładamy książkę i staramy się zasnąć, ale światła na wszelki wypadek nie gasimy...
Od czasu do czasu autor wplata fragmenty opisujące dziwne sny lub psychodeliczne wizje głównego bohatera, które spowalniają całą akcję. Zdarzało się, że je omijałam, bo jest to coś czego po prostu w książkach nie lubię.

O tym, że książka powstała w ramach akcji crowdfundingowej słyszałam zanim po nią sięgnęłam. Spodziewałam się lektury wydanej na papierze wątpliwej jakości, małej czcionki lub przynajmniej kiepskiej grafiki, jednak miło się zaskoczyłam. Okładka bardzo ładna, karteczki bieluśkie i wcale nie przezroczyste, lupy do czytania też nie potrzebowałam. Jedyny mankament to brak korekty, który widać niemal na każdej stronie. Przecinki, kropki, literówki- no jest tego mnóstwo. Jednak jako, że jest to debiut zarówno autora jak i wydawnictwa MadMoth, można przymknąć na to oko i liczyć na poprawę. Mam nadzieję, że na drugi tom nie będzie trzeba długo czekać.


Dziękuję wydawnictwu MadMoth Publishing za udostępnienie książki do recenzji.